Noworoczne postanowienia- jak je utrzymać

Jak utrzymać noworoczne postanowienia?
Kilka rad zalecanych przez American Psychological Association (pełny artykuł dostępny na stronie APA: http://www.apa.org/helpcenter/resolution.aspx )

1. Zacznij od czegoś małego. Jeśli na przykład chcesz częściej uprawiać sport, zacznij od zaplanowania 3 albo 4 wizyt na siłowni, zamiast 7. Jeśli pragniesz odżywiać się zdrowiej,  zamiast rygorystycznej diety możesz zacząć od zrezygnowania z deseru i zastąpienia go jogurtem czy jakimś owocem.
2. Wystarczy jedna zmiana: nie staraj się zmienić wszystkiego naraz. Skup się na jednym celu i powoli go realizuj zamiast rozpraszać się i próbować osiągnąć wiele zmian równocześnie.
3. Dziel się swoim postanowieniem z bliskimi i mów o tym jak najczęściej. Może  pomóc ci przyłączenie się do jakiejś grupy wsparcia, na przykład jeśli chcesz rzucić palenie.
4. Nie bądź dla siebie zbyt surowy. Nic się nie stanie jeśli zjesz ciastko, bądź raz nie pójdziesz na siłownię. Każdemu może się zdarzyć, także wyciągnij wnioski i walcz dalej!
5. Poproś o wsparcie- akceptowanie pomocy ze strony, tych którzy cię kochają pomoże ci zniwelować stres. Jeśli jednak zaczynasz sobie nie radzić ze stresem bądź widzisz, że przydałaby ci się pomoc eksperta, skontaktuj się z psychologiem lub coachem. 
Pamiętaj, że teraz możesz  umówić się na darmową sesję online! Wystarczy, że wyślesz maila na adres:info@coaching-barcelona.es 

Powodzenia!

postanowienia noworoczne pomoc, jak utrzymac postawownia noworoczn


Obronić ego za wszelką cenę

Jakie przyczyny może mieć autosabotaż? 
Obawa przed utratą kontroli
Gdy nie ufamy sobie i powątpiewamy we własne kompetencje, stając przed nowym wyzwaniem,
projektem, myślimy, że nie damy sobie z nim rady. Aby tego uniknąć, zaczynamy proces autosabotażu,
czyli robimy wszystko, by nie doprowadzić do konfrontacji, a przez to do upokorzenia. Czyli: „jeżeli
ginę z własnej ręki, przynajmniej sprawuję nad tym kontrolę, oszczędzam sobie lęku czekania na
destrukcję płynącą z nieznanego źródła. Lęk przed poczuciem utraty kontroli jest nie do zniesienia.
Muszę go przerwać w jakiś sposób”.

Szukasz pomysłu na oryginalny prezent? Podaruj coaching!

Jeśli uważasz, że komuś z twoich bliskich przydałby się coaching, możesz sprezentować mu:
  • sesję online
  • pakiet 4, 6 lub 8 sesji 
    Bądź
  • specjalny zestaw dla osób poszukujących pracy: Coaching+ assesment + przygotowanie do rozmowy

Dlaczego warto?

Od lat pracuję w dziale zasobów ludzkich, zajmując się między innymi rekrutacją. Dlatego chcę ci pomóc w poszukiwaniu pracy, dzięki:

- sesjom coachingowym nastawionym na szukanie pracy
- specjalnej rewizji twojego CV i wprowadzeniu poprawek
- przygotowaniu do rozmowy o pracę
sprezentuj coaching, pomysl na oryginalny prezent

zamartwianie się


Nie jesteśmy świadomi czasu i energii jaką poświęcany na zamartwianie się. Nie myślimy też o tym, że nasze zamartwianie do niczego konkretnego nie prowadzi, może jedynie pogorszyć nasz nastrój i nasze zdrowie. Dlatego, idąc za radą Stephena Covey, warto zastanowić się na co mamy realny wpływ,  a no co nie. Covey w swojej książce „ Siedem nawyków skutecznego działania”, pisze o nawyku bycia proaktywnym, co w praktyce oznacza posiadanie wpływu, na to co nam się przydarza, bycie świadomym naszych własnych możliwości i decyzji. Za każdym razem, gdy mówimy, „muszę”, czy  „powinien”, zamykamy się w poczuciu należności, któremu w sposób naturalny zwykli jesteśmy się opierać, bo przecież nikt nie lubi nakazów. Jednym ze sposobów poradzenia sobie z tą sytuacją jest zadanie sobie kilku pytań: co mogę zrobić w tej sytuacji? Co zależy ode mnie? Na co mam wpływ?
Pomyśl, o ilości czasu i energii, którą zużywamy każdego roku na bezproduktywne zamartwianie się. Ile pozytywnych rzeczy można by stworzyć w tym czasie.... ile zmian wprowadzić, o ile bliżej być „naszego szczęścia”.
Możesz też rozpocząć pracę nad „poczuciem wpływu” wykorzystując następujące narzędzia: poczucie wpływu i plan działania, które znajdziesz na mojej stronie.

Pokochaj siebie


Miliony ludzi, codziennie obrażają siebie samych, traktują siebie samych gorzej niż najgorszych wrogów. Nieświadomi konsekwencji takiego działania na wszystkich płaszczyznach ich życia. Motorem działania, siłą napędową staje się lęk, a strategią działania jest ucieczka, a nie dążenie do szczęścia i podejmowanie działania. 
Zatrzymaj się na chwilę, zajrzyj w siebie i zapytaj: co robi każdego dnia dla mnie, i tylko dla mnie? Jak okazuję  sobie miłość ?????
 

ćwiczenie- jak kontrolować swoje myśli


Kontroluj swoje myśli:
ćwiczenie  Rejestruj
Noś przy sobie mały notesik i zapisuj w nim myśli na twój temat: „jestem głupi”, „ale ze mnie spryciarz”, „jak można być tak źle zorganizowanym jak ja”, „takich pracowników jak ja nie ma wielu, nic dziwnego, że szef tak bardzo liczy się z moim zdaniem” itp.
Pod koniec dnia policz je wszystkie i sprawdzić, czy przeważają myśli pozytywne czy te negatywne. Każdą negatywną myśl zastąp trzema pozytywnymi. Za każdym razem, gdy uda ci się wyeliminować negatywną myśl spraw sobie prezent: kupić sobie dobrą książkę, umów się na masaż, wybierz się na krótką wycieczkę, cokolwiek, co sprawi ci radość.

Nie zapominaj o wartościach.

Badania wykazują, że jeśli uświadomimy sobie nasze wartości i w jakim stopniu nad nimi pracujemy, możemy osiągnąć lepsze wyniki, gdy np. przystępujemy do diety.
Tak wiec kierując się wskazówkami badaczy zachęcam Cię do wybrania 5 najważniejszych dla ciebie wartości/obszarów twojego życia. Następnie zapisz 5 niezdrowych nawyków jakie posiadasz np. palenie tytoniu, picie alkoholu, nie uprawianie sportu, czy nieumiejętność zarządzania emocjami.
Teraz zastanów się, jak te 5 nawyków odnosi się do twoich wartości. Czy utrzymując owe nawyki pracujesz nad utrzymaniem bądź polepszeniem tych wartości, czy wręcz odwrotnie- oddalasz się od nich?
Jeśli wybrałeś/las rodzinę jako jedna z najważniejszych wartości to np. nie dbając o swoje zdrowie możesz zachorować oddalając się przez to od najbliższych. 

wartosci, rodzina praca, coaching online, coaching kariery
To ćwiczenie możesz odnieść do kazdego innego celu, nie tylko do diety. Jeśli np. chcesz zmienić pracę i nie potrafisz się zmobilizować do napisania porządnego CV, to zastanów się nad konsekwencjami takiego działania. Chociaż w tym przypadku zalecałabym zastanowić się, czy NAPRAWDĘ chcesz zmienić pracę, czy tylko uważasz, że powinieneś/nas, ale to już inny temat:) 

prawdziwe JA


Stereotypy
O tym, jak duży wpływ na ludzkie życie mają stereotypy, zazwyczaj ciężko jest rozmawiać. Trudno się bowiem przyznać, że czasem nieświadome etykietowanie może wpłynąć na zmianę ludzkiego losu. W tym temacie z pewnością wiele do powiedzenia miałyby osoby homoseksualne, którym  „nie przystoi” być tym kim są . Często zmuszone są one do zachowywania się zgodnie z normą, czyli jak „prawdziwy” mężczyzna, bądź jak „prawdziwa” kobieta.
 „Prawdziwy” mężczyzna, „prawdziwa” kobieta, czy jeszcze istnieją, jacy są?

 Przez ową „prawdziwość” rozumie się mężczyznę silnego, powściągliwego w wyrażaniu emocji, dominującego, silnego, niezależnego, „stawiającego na swoim”, racjonalnego, twardo stąpającego po ziemi itp. „Prawdziwe” kobiety natomiast są delikatne, wrażliwe, uległe, zależne, naiwne, opiekuńcze, bierne etc. Również badania międzykulturowe potwierdzają, iż stereotypy rodzajowe są niezależne od kultury. Wyróżniono aż sześć przymiotników, które we wszystkich społeczeństwach były kojarzone z mężczyznami: odważny, dominujący, gwałtowny, niezależny, męski i silny. Dla kobiet były wspólne trzy przymiotniki: czuła, uległa i przesądna. Tylko nieliczne przymiotniki były sprzeczne w niektórych kulturach.
 Te wyniki świadczą o tym, jak silnie i powszechnie zakorzenione są w nas stereotypy związane z płcią. Są one nam tak dobrze znane, że sprawiają iż lepiej zapamiętujemy informacje zgodne ze stereotypem, także z pamięci szybciej potrafimy wydobyć taką informację.

A gdyby tak złamać ten sposób myślenia i być po prostu sobą?????? Niech góruje prawdziwe JA :)

„Kim jesteś?”, Jorge Bucay


OWEGO DNIA SINCLAIR tak jak zawsze wstał o siódmej rano. Jak zawsze powłóczył swoimi pantoflami w kierunku łazienki, gdzie brał kąpiel, golił się i perfumował. Jak zawsze modnie się ubrał i zszedł na dół po korespondencję. Tam spotkał się z pierwszą niespodzianką dnia – nie było listów!
W ostatnich dniach liczba korespondencji wzrosła i stanowiła ważny czynnik jego kontaktu ze światem. Trochę w złym humorze ze względu na brak wiadomości, skończył śniadanie składające się jak zazwyczaj z płatków z mlekiem (zalecanych przez lekarzy) i wyszedł na ulicę.
Wszystko wyglądało jak zwykle: samochody jak zawsze jechały tymi samymi ulicami i jak zawsze hałasowały, na co on zwykł skarżyć się codziennie. Przechodząc przez plac, prawie zderzył się z profesorem Exerem, starym znajomym, z którym godzinami zwykł prowadzić długie rozmowy na temat swoich bezużytecznych projektów metafizycznych. Pomachał mu ręką na powitanie, ale profesor jakby go nie poznał. Zawołał go po imieniu, ale był już za daleko. Sinclair pomyślał, że pewnie go nie usłyszał. Dzień zaczynał się źle, a zagrożenie oblewającej go nudy pogarszało jego stan jeszcze bardziej. Zdecydował się więc na powrót do domu, do lektury i swych badań, do czekania na listy, których spodziewał się więcej z powodu wcześniejszego ich braku.
Tej nocy spał źle i obudził się bardzo wcześnie rano. Zszedł na dół i jedząc śniadanie, zaczął wypatrywać przez okno listonosza. W końcu dostrzegł go wychodzącego zza rogu i serce w nim zamarło. Jednak listonosz przeszedł obok jego domu, nie zatrzymując się. Sinclair wyszedł i zawołał, aby się upewnić, że nie ma dla niego listów. Listonosz zapewniał go, że nie ma w torbie żadnej korespondencji na ten adres, i potwierdził, że ani nie ma strajku na poczcie, ani nie ma w mieście żadnych problemów z doręczaniem listów.
Sinclair zamiast się uspokoić, zmartwił się jeszcze bardziej. Coś się działo i on musiał sprawdzić co. Włożył marynarkę i udał się do swojego przyjaciela Mario.
Kiedy tylko otworzyły się drzwi, polecił majordomusowi zapowiedzieć swoją wizytę. Przyjaciel nie kazał na siebie długo czekać. Jak tylko się pojawił, Sinclair z otwartymi ramionami podszedł, aby się z nim przywitać, lecz pan domu jedynie zapytał:
– Przepraszam pana, my się znamy?
W pierwszej chwili pomyślał, że to żart, i wysilając się na uśmiech, nalegał, aby tamten się z nim napił. Skończyło się to fatalnie – pan domu zawołał majordomusa, któremu nakazał wyrzucić intruza na ulicę. To jeszcze bardziej wyprowadziło go z równowagi i tracąc panowanie nad sobą, zaczął obraźliwie wykrzykiwać, dając tym samym krzepkiemu służącemu więcej powodów do brutalnego wyrzucenia go...
W drodze powrotnej do domu spotkał paru sąsiadów, którzy go zignorowali bądź potraktowali, jakby był im obcy. Jego głową zawładnęła podejrzana myśl o jakimś spisku przeciwko niemu i o tym, że gdzieś popełnił nie wiadomo jaki błąd przeciwko społeczeństwu, które parę godzin temu ceniło go w takim samym stopniu, w jakim teraz go odrzucało. Wiele się nad tym zastanawiał, ale nie zdołał sobie przypomnieć żadnego faktu, w którym obraziłby kogoś, a co więcej, uwikłałby w to całe miasto.
Przez kolejne dwa dni nie wychodził z domu, wyczekując na korespondencję, która nie nadchodziła, i pragnąc wizyty któregoś z przyjaciół, który przyszedłby w odwiedziny zaniepokojony jego nieobecnością. Ale nic się nie działo, nikt się nie zbliżał do jego domu. Pani, która zajmowała się jego domem, zupełnie o tym nie powiadamiając, nie pokazała się więcej, a telefon milczał. Piątej nocy, ośmielony kolejnym kieliszkiem, Sinclair zdecydował się pójść do baru, gdzie zwykł chodzić ze swoimi przyjaciółmi na codzienne pogaduszki. Ledwo wszedł, zobaczył wszystkich siedzących za stołem w rogu, który zwykle wybierali. Gruby Hans opowiadał jeden ze swoich starych kawałów i jak zwykle wszyscy dobrze się bawili. Sinclair wziął krzesło i usiadł obok nich. Nagle zapanowała grobowa cisza, oznaczająca niechęć wszystkich do nowo przybyłego. Sinclair nie wytrzymał dłużej.
– Można wiedzieć, co macie przeciwko mnie? Jeśli czymś wam dokuczyłem, powiedzcie mi i skończymy z tym, ale przestańcie mnie tak traktować, bo zwariuję.
Wszyscy popatrzyli na siebie, jedni z rozbawieniem, drudzy ze zniechęceniem. Jeden z mężczyzn popukał się w czoło, wystawiając tym samymdiagnozę nowo przybyłemu. Mężczyzna raz jeszcze poprosił o wytłumaczenie, usilnie nalegał, a na koniec rzuciwszy się na ziemię, błagał, aby wytłumaczyli mu swoje zachowanie.
Tylko jeden z nich zechciał coś powiedzieć:
– Proszę pana, nikt z nas pana nie zna, więc nikomu z nas nic pan nie zrobił. Nie wiemy nawet, kim pan jest.
Sinclairowi zaczęły napływać łzy i wychodząc z lokalu, pociągnął za sobą swoje człowieczeństwo i udał się w kierunku domu. Wydawało mu się, że każda z jego nóg waży przynajmniej jedną tonę.
W domu rzucił się na łóżko, nie wiedząc jak i dlaczego stał się obcy, nieobecny. Nie było go w notesach jego korespondentów ani w pamięci znajomych, a jeszcze mniej było go w sercach przyjaciół. Po głowie jak na karuzeli krążyło pytanie zadawane mu przez wszystkich i przez samego siebie: „Kim jesteś?” Czy potrafił odpowiedzieć na to pytanie? Znał swoje imię, adres, rozmiar koszuli, numer dowodu osobistego i parę innych danych, stanowiących o jego tożsamości. Ale poza tym, kim prawdziwie, wewnętrznie i głęboko był? Czy tamte upodobania i zachowania, tamte ukłony i idee rzeczywiście należały do niego? Czy była to, jak wiele innych rzeczy, próba niezawiedzenia tych, którzy oczekiwali od niego, aby był tym, kim był? Powoli coś zaczynało mu się wyjaśniać – bycie nieznanym uwalniało go z konieczności zachowywania się zgodnie z ustalonymi manierami.
Obojętnie, cokolwiek to było, i tak nie zmieniłoby zachowania innych w stosunku do niego. Po raz pierwszy od wielu dni odkrył coś, co ukoiło jego duszę. Zaistniała sytuacja pozwalała mu na dowolne zachowanie się bez potrzeby szukania aprobaty reszty świata.
Głęboko odetchnął i poczuł, jakby nowe powietrze wypełniło mu płuca. Poczuł krew płynącą w żyłach i bicie serca i zdziwił się, że po raz pierwszy NIE DRŻAŁ.
W końcu zrozumiał, że jest sam, że był sam, że miał tylko siebie i że mógł się teraz śmiać lub płakać... Ale dla siebie, nie dla innych. W końcu wiedział:
JEGO WŁASNA EGZYSTENCJA NIE BYŁA UZALEŻNIONA OD INNYCH.
Odkrył, że musiał pozostać sam, aby spotkać się z samym sobą...
Zasnął spokojnie, głęboko i miał piękne sny.
Obudził się o dziesiątej, uradowany wdzierającym się do jego pokoju promykiem słońca, który cudownie oświetlał wnętrze. Nie umyty zszedł po schodach, przyśpiewując piosenkę, której nigdy nie słyszał, i zobaczył, że pod drzwiami coś leżało – sterta listów zaadresowanych do niego. Pani, która zajmowała się jego domem, była w kuchni i przywitała się z nim, jak gdyby nic się nie stało. A wieczorem w barze wydawało się, że nikt nie pamiętał tej dziwnej i szalonej nocy. Przynajmniej nikt nie zdobył się na żaden komentarz.
Wszystko wróciło do normy... oprócz niego, na szczęście, on już nigdy nie będzie musiał prosić nikogo, aby popatrzył na niego w celu upewnienia się, że jest żywy, on już nigdy nie będzie szukał na zewnątrz określenia samego siebie, on już nigdy nie będzie bał się odrzucenia. Wszystko było jak przedtem, z wyjątkiem tego, że ów człowiek nigdy już nie zapomni, kim jest.