Nie jesteśmy świadomi czasu i energii jaką poświęcany na
zamartwianie się. Nie myślimy też o tym, że nasze zamartwianie do niczego
konkretnego nie prowadzi, może jedynie pogorszyć nasz nastrój i nasze zdrowie.
Dlatego, idąc za radą Stephena Covey, warto zastanowić się na co mamy realny
wpływ, a no co nie. Covey w swojej książce „ Siedem nawyków skutecznego
działania”, pisze o nawyku bycia proaktywnym, co w praktyce oznacza posiadanie
wpływu, na to co nam się przydarza, bycie świadomym naszych własnych możliwości
i decyzji. Za każdym razem, gdy mówimy, „muszę”, czy „powinien”, zamykamy
się w poczuciu należności, któremu w sposób naturalny zwykli jesteśmy się opierać,
bo przecież nikt nie lubi nakazów. Jednym ze sposobów poradzenia sobie z tą
sytuacją jest zadanie sobie kilku pytań: co mogę zrobić w tej sytuacji? Co
zależy ode mnie? Na co mam wpływ?
Pomyśl, o ilości czasu i energii, którą zużywamy każdego
roku na bezproduktywne zamartwianie się. Ile pozytywnych rzeczy można by
stworzyć w tym czasie.... ile zmian wprowadzić, o ile bliżej być „naszego
szczęścia”.
Możesz też rozpocząć pracę nad „poczuciem wpływu”
wykorzystując następujące narzędzia: poczucie wpływu i plan działania, które znajdziesz na mojej stronie.