Kim jestem?


Luis Rojas Marcos, hiszpański psychiatra uważa, ze mamy problemy z określaniem własnej tożsamości. Podczas terapii zawsze prosi swoich pacjentów by opowiedzieli o sobie. Zazwyczaj nie wiedza jak zacząć, nie są przyzwyczajeni by mówić o sobie. Co powiedzieć, by nie wypaść źle?
Od czego zaczynamy? Narodowość, wiek, wykształcenie? Czy od naznaczonych nam ról- kochającą matka, wierna przyjaciółką, czy uczciwy pracownik, wymagającą żoną?
Dlaczego tak trudno jest nam określić kim jesteśmy?
Najczęściej pyta się nas o dane, które można łatwo zweryfikować, porównać: wiek, płeć, wykształcenie, pochodzenie, etc. i może dlatego nauczyliśmy właśnie w ten sposób się określać. Bo kogo interesuje, jakie marzenia i sny ma nasz sąsiad, po co nam wiedzieć, ze najbardziej na świecie ceni sobie wolność, a nie miłość romantyczna...
Może warto zastanowić się na tymi sztucznie nadawanymi nam etykietami, zajrzeć w siebie i pomyśleć kim tak naprawdę jestem? Jak bym odpowiedział/a na takie pytanie.
Nauczyciel, lekarz, sprzedawca, a może po prostu dobry człowiek, dla którego najważniejsze jest szczęście... chociaż czasem o tym zapomina...
a na koniec wiersz Wisławy Szymborskiej:

Pisanie życiorysu

Co trzeba?
Trzeba napisać podanie,
a do podania dołączyć życiorys.

Bez względu na długość życia
życiorys powinien być krótki.

Obowiązuje zwięzłość i selekcja faktów.
Zamiana krajobrazów na adresy
i chwiejnych wspomnień w nieruchome daty.

Z wszystkich miłości starczy ślubna,
a z dzieci tylko urodzone.

Ważniejsze, kto cię zna, niż kogo znasz.
Podróże tylko jeśli zagraniczne.
Przynależność do czego, ale nie dlaczego.
Odznaczenia bez za co.

Pisz tak, jakbyś z sobą nigdy nie rozmawiał
i omijał z daleka.

Pomiń milczeniem psy, koty i ptaki,
pamiątkowe rupiecie, przyjaciół i sny.

Raczej cena niż wartość
i tytuł niż treść.
Raczej już numer butów, niż dokąd on idzie,
ten za kogo uchodzisz.

Do tego fotografia z odsłoniętym uchem.
Liczy się jego kształt, nie to, co słychać.
Co słychać?
Łomot maszyn, które mielą papier.