szukanie przyczyn

Uwielbiamy pytać :dlaczego? Już od dziecka nieustannie powtarzamy to pytanie i chcemy znać odpowiedzi na wszystkie pytania: dlaczego niebo jest niebieskie? dlaczego trawa jest zielona? dlaczego pory roku się zmieniają? i dlaczego moje oczy są niebieskie?
W życiu dorosłym wcale nasze tendencje do ciągłego poszukiwania odpowiedzi na nasze "dlaczego" z dzieciństwa wcale nie maleją. Wręcz odwrotnie, coraz więcej mamy nowych "dlaczego", jednak często pozostają one bez wytłumaczenia, bądź raczej bez chęci ich zrozumienia, bo to dwie różne rzeczy. Starzejemy się, dojrzemwamy, zmieniamy, a jednak wciąż naszą pierwszą rekacją na zmianę jest jedno wielkie DLACZEGO? Dlaczego nie dostałem/łam tej pracy? Dlaczego nie udało mi się zdać tego egzaminu? Dlaczego on/ona odszedł/odeszła? DLACZEGO? No i dlaczego chcemy zrozumieć to DLACZEGO? Co tak naprawdę to zmieni? Przecież przeszłości już nie zmienimy...
"Rozpoznanie przyczyn, nieważne- prawidłowe czy błędne, niczego nie zmienia." (Martn Siems, "Ciało zna odpowiedź")
Jeśli poznamy przyczynę to nasz ból nie zniknie niczym za dotknięciem czarodziejską różdżką, nie staniemy się innymi osobami, nie zniknie nasza krzywda, jeśli była wyrządzona. Może pogłębimy naszą naukę, ale takową i tak możemy wyciągnąć z każdego doświadczenia, jeśli tylko chcemy. Jednak pozostając w ciągłym poszukiwaniu przyczyny odcinamy się od naszych uczuć i zamiast skupić się na tym, co właśnie przeżywamy, zrozumieć i nazwać nasze emocje i potrzeby, które zostały zaburzone, ślepo dążymy do zrozumienia. Jednak rozum nie zastąpi emocji, nie pomoże złamanemu sercu. Wszystko przychodzi w swoim czasie, dlatego niech najpierw "przemówi" serce, a później może już rozum będzie spokojniejszy i nie będzie potrzebował odpowiedzi na swoje wieczne "dlaczego".